Strona:Gabriela Zapolska-Panna Maliczewska.djvu/024

Ta strona została uwierzytelniona.
DAUMOWA (z uśmiechem).

Nie, ale sumienie nam wydaje pozwolenie! My spisujemy i dowiadujemy się z czego jaka dziewczyna żyje... no... Zresztą chodzi o to... Czy panna Maliczewska dobrze się prowadzi?

ŻELAZNA (po chwili).

Ta ja się nią opiekuję.

DAUMOWA.

Właśnie, właśnie i to bardzo, bardzo dobrze... Ale zawsze...

HISZOWSKA.

Tak, czy nie...

ŻELAZNA.

Nie!

(po chwili:)

Ja, proszę wielmożnych pań, jestem gdowa, chrześcijańska gdowa i nigdy bym czegoś takiego pod dachem nie trzymała.

DAUMOWA.

To bardzo piękne...

HISZOWSKA.

Więc pani ręczy za prowadzenie się panny Maliczewskiej.

ŻELAZNA.

A, na co to? Ja ręczyć nie ręczę. Tylo mówię, że niby teraz...

DAUMOWA.

No mniejsza..