Strona:Gabriela Zapolska-Panna Maliczewska.djvu/048

Ta strona została uwierzytelniona.
STEFKA.

E! pan nie czytał. Pan nie wygląda na takiego coby książki czytał.

DAUM (ubawiony).

A na co ja wyglądam?

STEFKA.

No... w każdym razie na dobry numer. Która godzina?

DAUM.

Wpół do siódmej.

STEFKA.

Psia kość słoniowa, nie zdążę.

DAUM.

Co?

STEFKA.

A to...

DAUM.

Po cóż sama? cóż nie mamy krawcowej?

STEFKA.

Ta z czego? tyż!

(wstaje, idzie do komina, bierze mleko, pije).
DAUM.

Co panienka pije?

DAUM.

Podwieczorek i kolacyę.

(biegnie do chleba Edkowego, kraje kawałek i rzuca w przechodzie resztę Daumowi).

Może pan też — komiśniak...