Ta strona została uwierzytelniona.
DAUM.
Nie!
(patrzy na żelazko)
O! ho!
(gasi papierosa, słychać zgrzyt klucza w zamku)
STEFKA (obojętnie, ciągle przy piecu).
Co to? zamknął ktoś...
DAUM.
No... dość tych komedyi...
(przykręca lampkę, ciemność zalega norę, ledwo przez okienko mdłe smugi światła, Daum rzuca się na Stefkę z tyłu).
DAUM.
No...
STEFKA (bezradnie zdziwiona, z opuszczonemi rękami, nie rozumiejąc na razie).
Czego? co?
DAUM.
Cicho! cicho!
STEFKA (krzycząc — zrozumiała).
Dać mi spokój! precz! precz!
(wydziera mu się, on ją dopada, chwyta za włosy, pociąga w tył).
STEFKA.
Jezus! boli!
DAUM.
Cicho!
(Stefka rzuca się ku oknu, wskakuje na stół, bije ręką w szyby, tłucze okno, krwawi sobie ręce).