Ta strona została uwierzytelniona.
MICHASIOWA.
Albo żeby mi pensyę zapłacił...
STEFKA.
Ty mi się nie waż mówić o tem — ani jemu ani staremu...
MICHASIOWA.
Pewnie. Jakbym się prezentowała za siostrę, to niewypadałoby mówić — ale tak za sługę, to co, że się upominam o swoje!
STEFKA.
Ja ci zapłacę.
MICHASIOWA.
Na święty Jury — jak będą w niebie dziury. Mogłaby też Stefka lepiej Panu powiedzieć, że ja siostra, to by się wstydził i zapłacił.
STEFKA.
Niech cię Bóg broni! on mi to przecież wyraźnie zapowiedział, żebym mu nigdy o familii nic nie wspominała. Ja ci to zaraz postawiłam za warunek. Jak chcesz być u mnie dobrze. Ale — jak sługa... Zgodziłaś się. Więc — keine gadanie być nie może.
MICHASIOWA (ponuro).
Bo ja myślałam że się tu będzie przelewać.
STEFKA.
O to to!... tędy go wiedli.
(dzwonek).