Strona:Gabriela Zapolska-Panna Maliczewska.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

chasiowa przyniesie pół cetnara drzewa i zapali. —

(kładzie futro, cylinder i woła).

Michasiowa!

SCENA VII.
STEFKA — MICHASIOWA.
MICHASIOWA (ironicznie).

Całuję rączki wielmożnego pana.

DAUM.

Niech Michasiowa zobaczy, czy tam niema nikogo na schodach?

MICHASIOWA.

Zaraz.

(wychodzi na schody).
STEFKA (przy oknie).

Najlepiej za dnia nie przychodzić.

DAUM.

Robię, co mi się podoba! — I proszę do mnie tym tonem nie mówić, bo ja tego nie lubię.

(Michasiowa wraca).
MICHASIOWA.

Niema nikogo! —

DAUM.

Dobrze!

(wychodzi).