Strona:Gabriela Zapolska-Panna Maliczewska.djvu/156

Ta strona została uwierzytelniona.
STEFKA.

Cicho bądź!...

(po chwili parska śmiechem).

Nie rezonuj. Sama wiersze brałaś.

MICHASIOWA.

Przez pocztę można...

(dzwonek — Michasiowa idzie do drzwi — przez łańcuch).
MICHASIOWA.

Zaraz...

(do Stefki)

przyjaciel!...

STEFKA (ucieszona).

A!... proś!...

MICHASIOWA (szeptem).

A ty uważaj — lepszy wróbel w garści niż kanarek na powietrzu...

(Stefka biegnie do drzwi — otwiera).



SCENA X.
TEŻ SAME — BOGUCKI,
BOGUCKI

Jestem!

STEFKA.

Dzięki Bogu!

BOGUCKI (z kokieteryą).

Naprawdę?