z glasy staniki i rękawy. Starała się zawinąć je w gazetę tak, aby tworzyły jaknajmniejsze zawiniątko. Chwilę opuściła ręce i stała tak zafrasowana, spoglądając na zamknięte drzwi, prowadzące do pokoju syna.
Cierpiała nad tém, iż musiała w całéj téj sprawie pozostać bezczynną i nie mogła żadną miarą wystąpić ze swą interwencyą. Nie była jednak zdziwiona tą całą przygodą. Według niéj Tadeusz, czy prędzéj czy późniéj, powinien był zrobić „karyerę” i zacząć ją od zawarcia jakiegoś świetnego związku małżeńskiego. Zbroiła się więc do walki, znając słaby charakter syna. Postanowiła iść do kościoła i prosić Boga o siły i cierpliwość. Dziś, mając podwójne zmartwienie, potrzebowała ciszy kościoła. Oprócz bowiem strapienia z powodu syna, lękała się teraz, iż Tecia lada chwila opuścić ją może. Pikniewiczowa wezwała ją zrana do siebie i prosiła, aby wpływem swoim uzyskała od Teci zgodzenie się na zostanie żoną pana Janczewskiego. Mechanik oświadczył się o Tecię i, zyskawszy przychylną odpowiedź babki, znalazł się nagle wobec szalonego oporu ze strony saméj panny. Pikniewiczowa tłómaczyła Wielohradzkiéj, iż Janczewski, kolligacyami swemi spokrewniony z Charłupkami i innemi wysokiemi rodami, będzie awansował szybko i zrobi „karyerę”. Damy, opiekujące się Pikniewiczową i dające jéj dożywotnią zapomogę, życzyły sobie
Strona:Gabriela Zapolska-Wodzirej Vol 1.djvu/195
Ta strona została skorygowana.