Strona:Gabriela Zapolska-Wodzirej Vol 1.djvu/199

Ta strona została skorygowana.



VIII.

Z bijącém sercem sięgnął Wielohradzki ręką po list, który na jego biurku w namiestnictwie leżał pomiędzy nielicznemi papierami, rozrzuconemi dokoła.
Koperta była zwyczajna, biała, bez zapachu, bez monogramu, — koperta osób niechcących się kompromitować lub niemających środków do wykwintnego dbania o sposoby korespondencyi.
Tadeusz chciał już rozerwać ową kopertę, gdy do pokoju wszedł Pozbitowski i Jurek Bodocki, rozmawiający głośno o świeżym skandalu w łonie arystokracyi galicyjskiéj. Książę Boniński ożenił się z wieloletnią swą „przyjaciółką”, córką ekonoma, i podobno miał zamiar otworzyć salony i przyjmować przyszłéj zimy. Bodocki pochwalał niezmiernie odwagę Bonińskiego i cieszył się nadzieją téj „bonne farce”, jaką Boniński damom galicyjskim urządził. Pozbitowski, mniéj ekscentryczny, bardziéj konserwatywny, ramionami ruszał i zdania swego nie wypowiadał.