Strona:Gabriela Zapolska-Wodzirej Vol 1.djvu/259

Ta strona została przepisana.

drogą wieś, do któréj bardzo tęsknię, i tam ja odetchnę swobodnie i dokończę życia w spokoju, ciszy i modlitwie za was oboje i za szczęście wasze. Jeszcze dwa tygodnie, zanim cię ujrzę i przycisnę do mego serca. Bardzo mi tu smutno bez ciebie, każdy kącik mi ciebie przypomina. Wczoraj uporządkowałam twoje archiwum. Nie bój się, nie popsułam nic i wszystkie ordery i cacka napowrót ułożyłam na swojem miejscu. Zdrowie moje niezłe, trochę mi tylko oczy nie dopisują. Tecia za to ma się jakoś niedobrze, chudnie i traci siły. Piknicka koniecznie postanowiła ją wydać za mąż. Ja się zachowuję neutralnie. Oto chyba wszystkie nowiny. Niewiele cię one obchodzą, bo masz teraz o czemś ważniejszem do myślenia, o czemś, co los twego całego życia rozstrzyga. Zawsze miałam nadzieję i wiarę w miłosierdzie Boskie. Wiedziałam, że nie dziś to jutro pozycya twoja się zmieni i że powrócisz nareszcie na stanowisko, które zajmować winieneś. Dobroć Boża jest nieograniczona. A teraz niech cię ucałuję, mój synu najukochańszy, i polecając opiece Boskiéj i natchnieniu Bożemu, kreślę znak Krzyża nad twoją głową.

Twoja najprzywiązańsza matka,
Adela Wielohradzka.

P. S. — Mój drogi Tadziu — staraj się, aby te pieniądze, które ci dałam, wystarczyły, bo trudno