Strona:Gabriela Zapolska-Wodzirej Vol 1.djvu/260

Ta strona została przepisana.

byłoby mi posłać ci jeszcze cośkolwiek. Całuję cię raz jeszcze — was dwoje — Twoja matka.
Tadeusz obydwa listy złożył do szafy, namyślił się jednak i, szybko zapaliwszy świecę, wyjął listy i spalił je w głębi kominka. Uczyniwszy to, obejrzał popiół, roztarł w palcach to, co jeszcze pozostało z kawałków spalonego papieru, i wydobywszy z podróżnéj teczki arkusik papieru, pisać zaczął.

List Tadeusza do matki.

Droga Mamo!
Liścik Mamy w téj chwili otrzymałem i natychmiast nań odpowiadam, całując ręce Mameczki za jéj dobre słowa i poczciwe życzenia. Spełniło się przewidywanie Mamuchny. Dziś, przed chwilą — ja i Muszka zamieniliśmy z sobą przyrzeczenie dozgonnego przywiązania. Nie wiem teraz, co mam począć. Czy zapytać jéj, jak mam postępować? Jak Mamuchna myśli? Boję się jakimś niestosownym krokiem popsuć to, co ona, biedactwo, musi zdobywać u swéj rodziny. Nie mówiliśmy nigdy o tem, bo pojmuje Mateczka, jaka to jest delikatna materya. Przyznałbym się w takim razie do mojéj infériorité, musielibyśmy analizować sytuacyę, a to dla nas obojga byłoby niewymownie przykre. Obecnie jednak jestem prawie spokojny, bo Muszka nie kryje już przedemną swego uczucia i, nie zapominając na chwilę o takcie