Minęły długie trzy tygodnie.
Tadeusz przez ten czas raz jeden prowadził tańce w ogrodzie namiestnictwa, podczas zwykłéj dwutygodniowéj garden party. Niedobitki arystokracyi lwowskiéj włóczyły się wśród spiekoty i kurzu ulic lub kryły się po za spuszczonemi storami okien. Przeważnie młodzież zapełniająca biura namiestnictwa była w komplecie, uzyskując urlopy z trudnością i starając się zachować je na miesiące jesienne, w chwili otwarcia polowań.
Namiestnikowa zbierała tych kilkanaście osób, nudzących się piekielnie, pod cieniem kasztanów obszernego ogrodu i starała się wynaléźć im jakie takie rozrywki. Grano w krokieta, nawet w wolanta. I był to raj dla panien namiestnikówien, które same, bez niebezpiecznéj rywalizacyi, kręciły się wśród tych rasowych konceps-praktykantów, z których niemal każdy dźwigał na swojéj ostrzyżonéj głowie koronę
Strona:Gabriela Zapolska-Wodzirej Vol 1.djvu/329
Ta strona została skorygowana.
XIII.