Strona:Gabriela Zapolska-Wodzirej Vol 1.djvu/332

Ta strona została skorygowana.

a na jéj ramiona wkładał ciemną purpurę płaszcza, wlokącego się za nią na wzór fal, które wiernie towarzyszyły jéj krokom. Widział ją schodzącą z owych olbrzymich schodów, oświetloną purpurą ogni płonących drzew i mającą po obu stronach dwa długie szeregi bladych ludzi, odzianych biało, niemających ani rzęsów, ani brwi, ani włosów. On sam zaś był ucieleśnieniem Mâtho i wił się na lwich skórach, owijając się prześcieradłem, jakby cudownemi fałdami welonu Tanity.
Realistyczna forma dzieła Flauberta porwała go i uniosła, równocześnie każąc mu wśród otoczenia wyszukiwać postaci poznanych z kart książki. Salammbo miała twarz Muszki, i owe usta, otwarte jak „kwiat granatu“, były ustami Muszki, ramiona, pokryte sznurami brylantów — ramionami Muszki.
Lecz rano widzenie znikało, i Muszka przeistaczała się w zakochaną, poczciwą dziewczynę, dążącą całą siłą do połączenia się węzłem małżeńskim z człowiekiem wybranym przez siebie wśród tłumu. Ta sympatya, nieledwie uczucie, z którém Wielohradzka wymawiała jéj imię, dodawała jéj uroku dziewczyny normalnéj, wychowanéj przy boku matki, dość cichéj i skromnéj. Odkąd Tadeusz dowiedział się, iż matka jego była w téj saméj sytuacyi względem jego ojca, jak Muszka względem niego, mimowoli często identyfikował postać matki z postacią Muszki. Przy świetle dzienném dwie te kobiety zaczynały łączyć się