Strona:Gabriela Zapolska-Wodzirej Vol 1.djvu/48

Ta strona została przepisana.

skrzydłach Walkyryi na miedzianym kasku włosów, zrobiła się nagła pustka, jakby kobiety inne, spłoszone jéj nadzwyczajną pięknością, nie śmiały się do niéj zbliżyć, aby nadto na porównaniu nie tracić.
Hrabina Dobrojowska zatrzymała się u wejścia i rozmawiała z damami. Widać było tylko jéj proste plecy, z których spadał cache poussière z popielatego jedwabiu.
Gdy Muszka ukazała się we drzwiach kościoła i powoli ze stopni schodzić zaczęła, tłum stojący na ulicy zaszemrał:
— Muszka! Muszka Dobrojowska!
Było to bowiem dziecko lwowskie, wyrosłe w alejach Strelnicy i ławkach jezuickiego kościoła. Znano ją dobrze, interesowano się nią od dzieciństwa. Dziś Lwów cały pysznił się jéj niezwykłą urodą. Kraków miał kilka pięknych mieszczanek i jedną uroczą francuską księżnę, lecz Lwów za to posiadał... Muszkę Dobrojowską.
Muszka była obecnie jedną z ciekawości Lwowa. Mówiono cudzoziemcowi, który chciał odjeżdżać:
— A widziałeś pan Muszkę Dobrojowską? — nie? — to pan zostań jeszcze!..
Muszka wiedziała, iż była popularną. Znać to było po sposobie, w jaki owa lwowska professional beauty schodziła ze wschodów.
Szła powoli, jakby gotując się do tańca, jedno ramię odsunęła od ciała i Wdzięcznym ruchem Mer-