Strona:Gabriela Zapolska - Ósma klasa.djvu/3

Ta strona została przepisana.
GABRYELA ZAPOLSKA:
ÓSMA KLASA.
PASZKWIL.
(Ciąg dalszy).

Od drzwi, za któremi znikł ostatni niepoprawny grafoman, zaskrzypiało coś, zaszemrało, zaszumiało. —
Mikuś przeczuł nową seryę »interesantów« i pogrążył się w studyowaniu korespondencyi z prowincyi. — Po raz trzeci odczytał sprawozdanie o urządzeniu wieczorku, na cześć jednego z wieszczów, w sali Sokoła, z współudziałem wszystkich liter alfabetu — i czekał, aby ci, którzy już wedle jego wyliczeń stali koło biurka, raczyli dać jakiś znak życia.
Systemem bowiem Mikusia było czekać, aby interesant objawił się pierwszy. Lecz cicho było zupełnie. Tylko tupot kilku par obuwia, dawał do poznania, że to weszło kilka osób, do sekretaryatu redakcyi. Weszło — i stanęło w milczeniu.
Mikusia to trochę niecierpliwiło.
Byłaż to nowa deputacya malarzy pokojowych, lub byliż to stróże kamieniczni, domagający się zuchwale, aby im wilgoć na głowy w mieszkaniach nie ciekła? — Czy może odnoszono kule, któremi jęty szałem ludowiec, popierał swoje do ludu argumenta? — Czy miał wybuchnąć zbiorowy strejk szkół froeblowskich i oto delegacya przychodzi wyłuszczyć, jakie należy prasie przybrać stanowisko? —
Cisza jednak panuje ciągła — tylko coś, jakieś ciepło, jakaś woń, jakby od świeżo skoszonej trawy, jakaś nutka osobista — wypełnia przestrzeń...
Mikusiowi chrapki zagrały. — Mimowoli coś w nim zadrgało.
Podniósł głowę.
I oto...

Na strudze kwietniowego słońca, co ściele się przez zżółkły trochę muślin firanek, stoją nieruchome cztery postacie dziewczęce.
Mają głowy na długich, wdzięcznych szyjkach, a na głowach duże kapelusze. Jedna już w letnim, ze złocistej słomy, jak archanioł w aureoli, o puklach czarnych, wonnych włosów.
Ta Pychą znaczona zdaje się wieść rej. — Ma wzrok ciężki, powolnie się zmieniający. Obok niej coś rudego wdzięcznego, w rodzaju lalek Wyczółkowskiego, z niedomykającą się wyższą wargą. Następna, cała skupiona w jakimś zaczajonym sprycie, w przygaszonej gwałtem konieczności ironizowania. Ta ma szkocką kokardę u kapelusza o tysiącznych kratkach i barwach. Czuć w tej dziewczynce przewartościowanie siebie samej, a obniżanie rozkoszne — otoczenia. Negacyą karmi się i obecnie, chłonie ją w siebie, wysyssa jak pszczoła słodycz z kwiatów, magazynuje w najtajniejszej głębi na zimę życia, aby módz z rozkoszą bryznąć potem na całą ludzkość i jej dzieła. — Ta ma twarzyczkę o zwodniczej wystającej szczęce dolnej — o ściśniętych oczodołach... jakby zwierzęcem, w pragnieniu i odczuciu rozkoszy użycia. Lecz równocześnie ironiczne obwiśnięcie wargi świeżej i gładkiej i z pod krzaczastych brwi jakieś fortele wystosowane przeciw postanowionym warunkom egzystencyi, które łamią to, co antagonizmem się zaznacza. Zakończa szereg drobne, małe, skrócone stworzenie. Skrót jest herbem i anonsem jej egzystencyi. — Odczuć można, iż w skrócie przejdzie jej życie i wszystkie jego objawy i wrażenia przedstawiać się tej dziewczynie będą uorganizowane zaledwie. — Szczególniejszy fatalizm zaciężył nad nią, została zniwelowana, zanim weszła na teren egzystencyi. Odczuła, że czasem może być potrzebna, jako pionek i o tyle stolerowana, o ile milczeć będzie.
Więc milczy. —

Są one cztery — w jasności trochę żółtej dnia i razem wzięte z trudnością przekraczają pół wieku. —
Lecz jest w nich już kobiecość, na poły uświadomiona. Częściowo pragnie ta kobiecość upiększać się i dla tego, że częściowo, więc jest jeszcze groźna. — Pozwalała bowiem przypuszczać wielkich nieudanych passyi, namiętności, despotycznych pragnień, dążności do egoistycznych poświęcań się i tej łagodności wdzięcznej, która zaciężyć może kamieniem grobowym, nad całą sferą życiową. —
Były — tajemnicą, przyszłością, czemś wyjątkowem, fenomenem, ponad przepaścią powszedniości.
Mikuś wrażliwie to wyczuł i zmieszany, przyjął to wrażenie bez protestu.
Przeciwnie — uśmiech mu wykwitł na usta. Młodością swą, wybiegł naprzeciw młodości tych dziewcząt. — Zanim przemówiły, był im powolny i posłuszny. — Do ich stópek obutych w trochę powykrzywiane buciki lub długie lakierki, strojne