Strona:Gabriela Zapolska - Ósma klasa.djvu/7

Ta strona została przepisana.

się dość silnym (zwłaszcza że stał po za stołem), aby spojrzeć dziewczętom w oczy. — Wbił więc kolejno obojętne źrenice w ich twarzyczki i z radością złośliwą skonstatował, że są pokryte zmieszaniem i zawstydzeniem, w dostatecznej dozie.
— A teraz! żegnam panie!... wyrzekł, czyniąc szeroki gest ekscellencyi, kończącej audyencyę, udzieloną łaskawie delegacyi nauczycieli, których odświętne surduty zdala pachną wilgocią i benzyną.

Zaszemrało, zatupotało — dziewczynki ukłoniły się i wyszły z pokoju.
Mikuś usiadł na swojem miejscu i zaczął pisać nekrolog władcy, który połamał sobie w automobilu żebra.
Ale mimowoli przyznać musiał, że coś zgasło, coś przesunęło się, coś co było światłem, wizyą, kompromisem musu życia i jego koniecznością.