Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

scena, trzeba ją zakończyć. Przyrzeka więc, że przyjdzie — o! przyjdzie z pewnością. Uśmiecha się i znika w tłumie. Marya chwilę patrzy za nim, potém udaje się w dalszą drogę. Ale jakaż szczęśliwa przemiana rozjaśnia czoło dziewczyny! Policzki płoną purpurowym rumieńcem, a oczy błyszczą fosforycznym blaskiem.
On przyjdzie!... przyjdzie!... Cierpienia zapomniane! tęsknota uleciała! — dziewczę nie smuci się więcéj, on przyjdzie!... przyjdzie niedługo!... Śpieszy się teraz, pragnie miéć skrzydła sokoła; niebo jaśniejsze i gwiazdy świetniéj płoną!... Ludzie ją popychają, ale ona nie czuje tego! Niedługo wszakże i ona będzie szczęśliwą...


∗                    ∗

Fryzyer upina ostatni pukielek włosów, jeszcze parę tuzinów szpileczek zwanych „inoisibles,” a arcydzieło kunsztu fryzyerskiego skończone. Pani Henryka przegląda się w lustrze z zadowoleniem. Trudno być piękniejszą! Tylko ta suknia!
Nie przynoszą jéj do téj pory — a godzina dziesiąta dawno już wybiła. Nieznośna ta krawcowa!
Nie dlatego przecież, ażeby pani Henryce śpieszno było do sali balowéj — ale radaby już zobaczyć, jak wygląda ta suknia z trzyzębowym trenem. Wśród bezsennéj nocy piękna jéj główka stworzyła ten tren trzyzębowy — niespokojna jest, jaki efekt sprawi strój podobny. Fryzyer składa żelazka i z dyskretnym uśmiechem wysuwa się z pokoju. Henryka zostaje sama i patrzy z zadowoleniem w stojące przed nią zwierciadło. Pięknaż to brunetka, zdrowa, rumiana, pełna wo-