ucho słowa miłosne. Zwróć się w stronę, gdzie z obłoków błękitnego lub różowego jedwabiu śmieją się do ciebie żywe, strojne damy. Podaj im ramię i szaléj w rytmie skocznéj polki. Ściskaj ich dłonie! Upajaj się zapachem wonnéj wody, przytul swą senną głowę do ramienia różowéj blondynki lub śniadéj brunetki... Czyż to ci nie wystarcza? Czegóż pragniesz jeszcze?
Czego ja pragnę? — pytasz helleńskie dziewczę. Ja pragnę odetchnąć nieskażoną prostotą, położyć dłoń moję na czyste, nieskalane czoło kobiety i spojrzéć w jasną jak kryształ źrenicę! Chcę miéć przy sobie istotę nieświadomą brudów i mętów życia! Pragnę cię miéć tak niewinną, jak wtedy, gdy w promieniach zachodzącego słońca stałaś na schodach Amfiteatru, zapatrzona w lazury morza. Byłaś piękną jak Afrodyte, a czystą jak Artemida; wzbudzałaś miłość, nie wiedząc o jéj istnieniu. Twe białe, gładkie ramiona nie drżały nigdy nerwowym dreszczem... znieważyłem cię, nazywając kochanką anakta. Tyś dziewczę, tyś dziecię, tyś gołąbka biała, bez plamy na skrzydłach. Piękność twoja nie sztuką, nie kłamstwem ludzi oślepia; jesteś piękną, bo dobroczynne bóstwa taką cię zbudziły do życia. Piękności swéj nie kryjesz chciwie, jak skąpiec kryje skarb przed ludźmi. Nie wiedząc o istnieniu grzechu, nie uznajesz ludzi za zdolnych do złego. Myśl twoja biała, jak twoje ramiona!
Gdybyś ty ożyła!...
Tyle na świecie fałszu i obłudy. Zacząwszy od sztucznych włosów kobiet, skończywszy na wyrazie „kocham,” który szepcą codziennie, a zawsze z innego tonu. Mała dziewczynka mówi do przyjaciela domu
Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/180
Ta strona została uwierzytelniona.