Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.

Mówiła powoli, śledząc wrażenie słów swoich.
Rezultatem téj sceny było rozrzewnienie ogólne i otworzenie eleganckich maluchnych portmonetek, które panie miały w kieszonkach dolmanów.
Kilkanaście rubli, danych „na pieluszki” dla Stepanka, spadło na fartuch Małaszki. Za kilka dni szeleściała jedwabna ponsowa spódnica, która oddawna stanowiła jedyny cel marzeń dumnéj mołodycy. Hrabina kupowała jéj kaszmirowe lub tybetowe spódnice — ona zapragnęła jedwabiu. Teraz dumna kroczy wśród strojnego tłumu po zwirowanych alejach ogrodu, bijąc zdaleka w oczy szkarłatnym kolorem stroju.
Odtrąca od siebie myśl o przeszłości, żyje tylko teraźniejszością, upaja się snem szczęścia — nic jéj nie brakuje, tylko... hrabiego.
Gdy on powróci, musi przypomniéć sobie ten ranek zimowy, gdy ona, drżąca i ciepła jeszcze snem nocnym, przypadła mu wpół ubrana do kolan. Och! ona powtórzy raz jeszcze tę scenę miłosną, tylko role muszą być zmienione. W nieograniczonéj swéj dumie chce zmusić hrabiego do padnięcia u jéj kolan.
On klęczyć przed nią musi, tak jak ona przed nim w swéj chacie klęczała. I podnosiła głowę wysoko, marszcząc brwi, jakby miała już u stóp swych jasnego pana w modnym anglezie.
Wzruszała ramionami z pyszną obojętnością i zakładała ręce na piersiach.
Patrząc z boku, możnaby przypuścić, że to która z artystek próbuje rolę kokietki.
Rzeczywiście, była to próba z dramatu, którego akcyę główną prowadziła właśnie ta wysmukła chłopka,