i głodu. Zarabiał mało, więc nędza jak przemożna pani gospodarowała w pustéj izdebce. Wstrząsała wychudłem ciałem kobiety i śmiała się pleśnią ścian zzieleniałych.
W noc wigilijną niósł do domu jednego guldena. Cóż mógł miéć za to? Wstydził się swéj nędzy i ukrył wstyd swój w szynku. Wolał wrócić do domu nieprzytomny, pijany, aby tylko nie pamiętać o swéj nędzy i nieszczęściu. Gdy upadł koło łóżka choréj, nie słyszał ani jęku, ani kaszlu biednéj kobiety. Blada i zmęczona leżała ona na garstce słomy, a dwa strumienie łez spływały po jéj wychudłych policzkach. Ciemno było jak w grobie, bo izdebka nie miała okna, ale chora kobieta pamiętała przecież, że to dziś noc wesoła, promienna, pełna uśmiechów i szczęścia. Gdy była dzieckiem, matka jéj, choć biedna wyrobnica, z odłamków jedliny wiązała jéj coś nakształt drzewka i ubierała kolorowemi gałgankami lub skrawkami papieru. Była wtedy bardzo szczęśliwa, skakała koło improwizowanego drzewka i śpiewała na całe gardło: „W żłobie leży...” Gdy pierwsza gwiazdka zabłysła, matka zapalała dwie małe woskowe świeczki, przylepione do gałązki, a darowane jéj przez litościwą sklepiarkę. Najwspanialsze oświetlenie elektryczne nie wprawiłoby w taki zachwyt biednego dziecka, jak ten mdły blask dwóch cieniuchnych świeczek kolorowych.
Matka mówiła jéj wtedy, że dobry Jezus zapala także gwiazdeczki w tę noc wigilijną, a pierwsza gwiazdka, to dla najgrzeczniejszego dziecka na świecie. Starała się więc na cały tydzień przed nocą wigilijną być bardzo grzeczną, aby srebrna gwiazdeczka migotała wyłącznie dla niéj na lazurze nieba. Z płonącą twa-
Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/82
Ta strona została uwierzytelniona.