Strona:Gabriela Zapolska - Biały Jan.djvu/12

Ta strona została skorygowana.

Ludzie żyjący, zasypiając, równali się trupom, śpiącym pod mogiłą.

..........

Na cmentarzu pozostał Jan sam jeden, wciąż klęcząc koło mogiły rodziców.
Oczy mu zaszły łzami. Tyle się napracował, aby uczcić to święto i grób uiluminować! Wszystko stracone... Robaczki świecić nie chciały! Lecz nagle — z początku blado i jakby nieśmiało zamigotało coś wśród zeschłej trawy. Jan przestał oddychać, ręce do ust przytulił i patrzał. Jedno po drugiem zapalało się światełko i z coraz większą siłą zaczynało migotać w ciemności. I powoli mogiła cała zajaśniała, jak moc dyamentów, rozsypanych ręką czarodzieja. Nie stłumione fatalną i bru-