Strona:Gabriela Zapolska - Blanszetta.djvu/7

Ta strona została skorygowana.

— Aby oddać panu Maurelowi to, co macocha od niego pożyczyła. Powiedział przecież: okradliście! Odeszlę mu pocztą. To mój obowiązek.
I odwróciwszy się, poszła ścieżką wzdłuż lip i kukurydzy, które z szelestem zamykały się za nią, czepiając się fałdów jej ciężkiej, zimowej spódnicy.

Paryż, d 9-go czerwca 1892-go r.
Gabrjela Zapolska.