Ta strona została uwierzytelniona.
straż. Jam wysłannikiem ich! Kazali — idź i spełń!
(ściemnia się).
Córka.
Spełnić się musi? —
Korepetytor.
Tak!.. i to dziś... tu!.. Nie drżyj, nie blednij!.. serce gołębicy odrzuć precz... wyrwij je z piersi... bądź silna i spokojna. — Patrz... czy ręka moja drży?..
Córka (powoli).
I ty to spełnić masz?
Korepetytor.
Ja!.. Nie padnę, nie omdleję jak Kordyan... We mnie siły tyle w tym dzisiejszym dniu. Wando! — Przez piekło ich szkół przeszedłem i przez piekło nędzy. Wychowałem się ich mową i strawa to była straszna bo na niej dusza mi wyrosła, w stal i w hart taki, że już nic ją zmiękczyć nie jest w stanie. Postanowiłem i będzie tak.
Córka.
I będzie tak!