Strona:Gabriela Zapolska - Dobrana para.djvu/13

Ta strona została skorygowana.
DOBRANA PARA.
STUDJUM Z NATURY.
przez
Gabrjelę Zapolską

(Dokończenie.)

W długiej smudze światła, bijącej z okien magazynów i sklepów drobna, figurka Fanny pojawiała się, jak czarna plamka, i znikała co chwila.
Fanny ubrana w krótki piaskowy żakiecik opiętą spódniczkę, z czubem, uroczyście zafryzowanym i wielkim dyrektorjatem, okrytym wualką, wypchana, wywatowana, wykorkowana, zmieniła się do niepoznania. Szła, flanując, zatrzymując się przed każdą prawie wystawą, rozmawiając sama ze sobą, gdy jakiś przedmiot zwrócił jej baczną uwagę.
Tiens, c’est gentil — mówiła pół głosem, uśmiechając się do porannej bluzy z białej flaneli w błękitne paski i zawieszonej na sztywnym manekinie, którego podstawa tonęła w stosie koronek, jedwabiu, błękitnej i różowej bielizny, porozrzucanej dokoła.
Fanny widziała tę bluzę po raz setny, lecz wiecznie zatrzymywała się przed sklepem i zawsze powtarzała jednakowe słowa:
Tiens c’est gentil.
Szła dalej, zatrzymując się znów przed wystawą brokantera, uśmiechając się do rycin, przedstawiających ks. Lamballe w olbrzymiej peruce i Marję Antoninę z wiankiem róż na głowię. Znała je dobrze — okrągłą twarz księżnej i kozi profii królowej, pokrywający się już szarą warstwą ulicznego kurzu. Lecz ona w bezczynności głupiej kobiety wolała zatrzymywać się przed temi znanemi jej