Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/114

Ta strona została skorygowana.

postępek twój, jakkolwiek zły i obłudny, miałby jakąś podstawę, ale tak, na co? po co?
Helena wzięła w rękę łyżeczkę i przyglądała się jej z uwagą:
— Dla zabicia czasu — odparła po chwili.
Heglowa smutnie się uśmiechnęła.
— Czasu zabijać nie trzeba, sam mija zbyt prędko a przytem, czy nie możesz zająć się czem innem...
— Naprzykład malowaniem na porcelanie — dokończyła Helena z ironią.
— Nie, moja droga! — Choć i to lepsze od twej szkodliwej zabawki. Lecz tyle jest innych dla nas koniecznych do spełnienia obowiązków...
Helena porwała się z krzesła.
— Proszę cię, nie mów mi o obowiązkach. Dosyć się o nich nasłucham u ciotki Julii...
Sięgnęła ręką i z kanapki porwała gruby zeszyt, zakreślony niewprawnemi gryzmołami.
— Cóż to za koszlony!
— To „kaligrafia“ Marysi.
— Cóż to, uczysz sługi?
— Tak, wieczorem, gdy ze sklepu wrócę...
— A!... une femme modele?
Heglowa śmiać się zaczęła.
— Proszę cię, moja Helu — wyrzekła — ironię twoją schowaj dla „małp mojej żony“. Ale wróćmy do naszej rozmowy. Cóż myślisz zrobić z Fajfrem?
— Ja, nic!...
— Powiedz mu to otwarcie, spełnisz czyn uczciwy!
Helena zaczęła pić herbatę...
— Nie powiem mu — wyrzekła — nie spełnię tego czynu uczciwego, bo to mi nie sprawi żadnej przyjemności!...