Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/116

Ta strona została skorygowana.

— Małżeństwo nie jest interesem, aferą, moja droga!... i wstyd ogarnia każdą kobietę na myśl, iż są na świecie młode dziewczyny, sprzedające swe ciało, swą niewinność na wagę pieniędzy, gorzej niż prostytutki. Wywieszają one bowiem nad swemi w welony dziewicze spowite głowami, sztandar... Sakramentu i na świadków frymarki owej wołają kapłanów i całą rodzinę!... Czem się różnią od nich ćmy nocne, które zdają się na łaskę swego przygodnego kochanka? Różnią się bez-in-te-re-sow-nością! Tak, bezinteresownością! Bo za taką pannę, dobrze wychowaną i biało ubraną zapłacić trzeba naprzód tyle i tyle; często robić zapis na przeżycie, określić stan swego majątku. Później, w razie separacyi, mąż jest zmuszony płacić żonie... pensyę, jako wynagrodzenie za owe lata wspólnie przeżyte. Czemże nazwać to można, jeśli nie legalną i usankcyonowaną prostytucyą... Ja rozstałam się z mężem moim; co go to dotyczeć może, z czego ja żyję? Nie umiem pracować, tem gorzej! Powinnam się nauczyć! Ja nie pytam się, z czego on żyje! Ja nie mam obowiązku wypłacania mu pensyi? Dlaczego, żyliśmy przecież wspólnie razem i on, tak jak ja, należał do mnie ciałem i duszą. Dlaczego my, kobiety, mamy być zawsze tym towarem, za który płacić trzeba i któremu nawet po wybrakowaniu, po wyjściu z użycia, jeszcze, ciągle, wiecznie jak zwierzęciu, tę łyżkę strawy dawać należy?
Helena milczała, słowa Heglowej ślizgały się po jej umyśle, jak ostrze łyżew po powierzchni lodu, zostawiając zaledwie niedostrzegalne rysy.
— Moja Jadziu — odezwała się wreszcie — jesteś niesprawiedliwą, mówisz o kobietach, które się sprzedają dla majątku męża, lecz zapominasz, iż