Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

wyrzeźbionem w czarnym dębie. I tu i tam... sny jednakowe. Czuję się zupełnie szczęśliwą i przez umysł mi nie przechodzi, iż miałam jakiś dobrobyt pozorny od chwili mego przyjścia na świat. Rodzina się mnie wyrzekła, ludzie odwracają głowy, gdy idę ulicą, aby mi nie złożyć ukłonu! Ach, gdyby oni wiedzieli, jak mało mnie ciągnie ku światu, w którym oni żyją obłudnie, dręcząc się wzajemnie...
Wyciągała ręce wysoko po nad głowę, jakby zrywając się do lotu.
— A teraz stworzę sobie nowe życie, moje własne życie!
Zastukano do drzwi kuchenki.
Heglowa wstała; idąc ku drzwiom, rzuciła Helenie:
— To Born.
Helena, nie rozumiejąc przyczyny, doznała nagłego szarpnięcia serca. To nazwisko, ten człowiek tu zjawiający się tak nagle, przejęły ją nieznanym niepokojem. Lecz Born już wchodził do pokoju, radośnie witany przez Heglową. Podała mu obie ręce, które on serdecznie uścisnął.
— Umieściłem „Paryasów“ — wyrzekł ożywionym głosem, lecz ujrzawszy Helenę, szybko się ku niej zbliżył.
— Pani tu, co za niespodzianka!...
Podała mu rękę, nie mogąc się jeszcze otrząsnąć ze zmieszania.
— Pomieściłeś pan „Paryasów“? O, to dobrze, to bardzo dobrze, prędko druk rozpoczną?
Born ręce rozłożył.
— Nie wiem, redaktor chce przeczytać.
— Jakto, przyjęto warunkowo?
— Pani wie, ja mam tak złą opinię. Redaktor