— Nie śmiej się pan — odparła Heglowa — siedząc cały dzień w sklepie będę serdecznie rada, mogąc wypić trochę gorącej kawy. Kasa jest naprzeciw drzwi, w zimie nie musi tam być ciepło. Nawet teraz widziałam, przechodząc, że poprzedniczka moja ma twarz podwiązaną...
— Zapewne — zawołał Born — ja nie mam w biurze kawy!... Ot, co to jest być kobietą!...
Sięgnął ręką do stosu książek, zrzuconych w nieładzie na sofkę...
— „Louis Lambert“ Balzaka! — wyrzekł, biorąc do ręki małą książeczkę — Jak mało ludzi czyta te studya filozoficzne genialnego francuza. Patrz pani na datę — 1832 rok!... Posłuchaj pani słów na stronicy 120: „Wola jest to fluid, własność każdej istoty, obdarzonej możliwością ruchu. Ztąd pochodzą niezliczone formy, które przybiera zwierzę i które są tylko kombinacyą jego istoty z substancyą. Jego instynkty są wynikami konieczności, nakazanej mu przez środowisko (milieu), w którem się rozwija. Ztąd różnica jego gatunków“! A dalej ciągła myśl i opieranie się na angielskiej teoryi Swedenborga!.. Kto mówi teraz o Swedenborgu, kto zna, kto myśli o nim, jakkolwiek wyraz „ewolucya“ jest na ustach wszystkich?
Przerzucił znów książki i wziął do ręki zeszyt z gryzmołami służącej, który Helena przed chwilą rzuciła.
— Phi! — wyrzekł, śmiejąc się — panna Marysia robi postępy, widzę, że A coraz wyraźniej się rysuje!...
Lecz Heglowa wyrwała mu zeszyt z ręki.
— Nie śmiej się pan — zawołała — gdybyś widział te biedne palce, popękane od ługu, z jakim wysiłkiem starają się przekreślić owo A przez pana
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/120
Ta strona została skorygowana.