wyśmiane, uczułbyś nawet poszanowanie dla tej „panny Marysi“.
— Kto pani mówi, że ja jej nie szanuję? Wszak to jeden z moich paryasów i to jeden z głównych. Sług jest prawie tyle, co „dam“, często nawet więcej, bo trzy i cztery obsługuje zwykle jedną „damę“. Otóż ta cyfra to potężna siła. Armia bosa, ale podstawę społeczeństwa stanowiąca. Pomyśl pani... najczęściej sługi zajmują się wychowaniem dzieci w mniej zamożnych domach, one dają im pierwsze zasady moralne, one rozwijają ich umysł. Społeczeństwo nie zdaje sobie nawet sprawy, jak ważną rolę w życiu gra sługa! Pisałem o tem nieraz. Pan Hohe odpowiedział mi, iż pisma moje czuć „swędem kuchennym“ i jako szlachcic z dziada pradziada, jako środek „uspołecznienia“ Kasiek i Marysiek proponuje wymysły i... bat.
Heglowa roześmiała się serdecznie.
— Oto, co jest być... karmazynem!...
— Czy pani wie — zapytał Born — że on już teraz zaczyna się podpisywać Hohe-Tański!
Śmieli się oboje, lecz śmiech ich został przerwany ostrym głosem Heleny.
— Hohe ma słuszność, sługi są to rozpustnice, próżniaczki i, zajmując się ich „uszlachetnieniem“, tracimy czas napróżno!
Oboje spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
Zwykły jej ironiczny uśmiech przeszedł w grymas goryczy. Zwróciła się teraz ku Heglowej i patrząc jej prosto w oczy, wyrzekła:
— Nie sil się, moja droga, na „uspołecznianie“ Marysi. Im więcej postarasz się o rozwinięcie jej umysłu, tem gorzej ci ona odpłaci!
Wstała i zaczęła zapinać rękawiczki.
— Miałam i ja, będąc jeszcze bardzo młodą,
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/121
Ta strona została skorygowana.