Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/122

Ta strona została skorygowana.

w pierwszych miesiącach mego zamążpójścia, manię uczenia katechizmu i geografii mojej służącej, Anny. Zapłaciła mi szybko i dobrze, o z procentem!...
Born powstał także i ku Helenie się zbliżył.
— Czegóż to dowodzi? — zapytał — zapomniałaś pani, że całe wieki zostawienia odłogiem moralnej istoty tej Anny, pracowały nad wytworzeniem jej złego i niewdzięcznego czynu. Postępek jej powinien tylko był pani wykazać, jak wielką musi być nędza moralna tego gatunku ludzi i jak grubą skorupa, okrywająca ich duszę. Nie przeczę, iż praca jest ciężka, ale i obowiązki nasze względem tej zaniedbanej części nas samych jeszcze cięższe. Dlatego pani nie powinnaś się zrażać, lecz na nowo zacząć pracować w tym kierunku!...
— Dziękuję — odparła sucho Helena — jedna próba wystarczyła mi już na całe życie! Powiesz mi pan swoim zwyczajem, iż kiedyś tam, po dziesięciu przemianach i ja będę kosztować słodkich owoców mej pracy... Zostawmy jednak w tej chwili transformizm na boku, dobry on tylko w zastosowaniu naukowem...
Born uśmiechnął się ironicznie.
— Niechże i tak będzie — wyrzekł — tylko owe zastosowanie naukowe doprowadzi nas zawsze do teoryi Swedenborga. Nie możemy przecież przyjąć za zasadę, że człowiek jest ostatnim wyrazem doskonałości. Jesteśmy tak nędzni, tak ułomni, a nawet w cudownej maszyneryi naszego ciała tak często niedoskonali, iż przyznać pani musisz, że musimy przetransformować się jeszcze w setki innych gatunków.
— W aniołów — poderwała ironicznie Helena — gdyby kto słyszał autora „Maryśki Oleja-