Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/128

Ta strona została skorygowana.

Nie dziś, nie jutro nawet... jedź do domu, oblicz się z sobą samą, ze swą siłą, ze swą uczciwością i nie mów mi nawet, co postanowisz! Niech ja, niech moja osoba tu w grę nie wchodzi, dzisiaj tak, jakbyś mi była zupełnie obojętną, pamiętaj w tej chwili o sobie i zrozumiej, czy uczciwością jest zajmować stanowisko, jakie zajmujesz w tej chwili.
— Jeszcze jedno, gdybym, znając cię dokładnie, wiedział, iż wpływ twój szlachetny może wyplenić złe instynkty twego męża, dopomógłbym ci do tej ciężkiej pracy i powiedział: spróbój!... lecz nie ty możesz mieć przewagę nad mężczyzną, zawsze i wszędzie mężczyzna będzie cię prowadził i miał nad tobą wpływ potężny. Nie jesteś ukutą z jednej bryły, jak Heglowa, z takich kobiet wyrastają bohaterki, z takich jak ty — łupy dla włóczących się po świecie sentymentalnych, lub zmysłowych samców.
Skinął na przejeżdżającą doróżkę i wciąż milczącą Helenę ku stopniom powozu podprowadził.
— Bądź zdrowa — wyrzekł, ujmując jej rękę — nie śmiem się spodziewać, lecz milczenie twoje dużo dobrego mi wróży. Od ciebie zależeć będzie, czy się zobaczymy... ja więcej do domu waszego nie przyjdę... Patrzeć tam na ciebie, zanadto mnie boli!
Helena wsiadła do powozu i przelotnie spojrzała na twarz Borna. Nigdy nie uczuła tyle bojaźni wobec mężczyzny, jak w tej chwili. Born wydał się jej o wiele wyższym, a bladość jego stawała się w świetle zielonego szkła latarni prawie trupią.
Doróżka ruszyła w stronę Leszna.
Born stał długą chwilę i patrzył za znikającym