Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/142

Ta strona została skorygowana.

kową. Ty nie wiesz, ile uspokojenia i prawdziwego szczęścia znalazłabyś w innem otoczeniu. Jesteś, jak liść, rzucony na fale, idziesz w tę stronę, w którą cię wiatr popchnie. Urągasz nowym prądom, które przez słowa twego brata zetknęły się z twoją młodością. Mówisz, iż „wiedza“ nic ci nie dała. Czy żądałaś od niej czego rzeczywiście? Czy brat twój, który był jednym z najgorętszych szermierzy słowa, opierał się na gruntownych jej podstawach? Czego właściwie chciałaś się dowiedzieć? Tajemnicy początku, śmierci? Szarpnęłaś z tej walki niewielki szmat egoizmu, przystosowałaś go do twego użytku i na nim oparłaś katechizm twej moralności. Z twego materyalizmu wylągł się twój pseudo-pesymizm, którym manewrujesz zręcznie, jak wachlarzem lub jak brat twój ongi, przed laty piórem. A dlaczego zwątpiliście oboje? — Oto stanęliście zaledwie w przedpokoju wiedzy i nie umieliście nawet dobrać wytrychu, aby jej świątynię otworzyć. Często w rozmowach naszych urągałaś mi, dając do zrozumienia, iż ja także jestem tym renegatem, który z pod szeroko rozwianego sztandaru pozytywizmu, przeszedł w głuchą ciszę i otoczył się spokojem. Pomyliłaś się najzupełniej, ja tylko teoryę organicznej pracy zastosowałem do mych małych środków i na chwilę nawet nie opuściłem tej wytkniętej przedemną ścieżki. Ową trochę wiedzy, którą, wytrychem drzwi otworzywszy, wykradłem, starałem się dać za podstawę mych prac, przezwanych przez panów Hohe „brudami naturalistycznemi“ a które nie są niczem więcej, jak badaniem cierpliwem ze skalpelem w ręku, rozwoju istoty ludzkiej w takiem, lub innem otoczeniu. Co więcej ci powiem, ta właśnie pozytywna metoda dozwoliła mi ugruntować mą wiarę i ta teorya aniołów Swedenborga,