pieniądze kupiłam sobie przynajmniej spokój w mym własnym domu.
Na twarzy Świeżawskiego, nie drgnął ani jeden muskuł.
— O jakich pieniądzach mowa? — zapytał.
— O mym posagu! — miałam trzydzieści tysięcy rubli.
— Obecnie masz już pani tylko dwadzieścia cztery niecałe!
— Jakim sposobem?
— Bardzo prostym. Gdybym płacił pani procent piąty, wynosiłoby to 1,500 rs. Daję pani jednak na utrzymanie domu 3,000 rs., to znaczy, iż biorę z kapitału tysiąc pięćset co rok. Proszę policzyć cztery lata naszego małżeństwa... i odliczyć procent od danej już sumy...
Helena nie odwracała głowy od lustra.
— Za te trzy tysiące rubli żywię pana i płacę mu mieszkanie.
Świeżawski wzruszył ramionami.
— Jem bardzo niewiele i prawie nigdy mnie niema w domu. Ostrzegam panią wszakże, ażebyś tak bardzo ze swym posagiem się nie rozbijała. Jak pani widzi, piąty procent, to nic prawie.
— Pan, obracając temi pieniądzmi, zarabiasz często dwadzieścia, trzydzieści i pięćdziesiąt procent...
Świeżawski wstał i ku sypialni zmierzał.
— To już rzecz moja!... Co zarobię, to do mnie należy.
— Ależ zarabiaćbyś pan nie mógł bez mego kapitału...
— Nie trzeba było mi go w ręce dawać... voila!
Ukłonił się i wyszedł; w progu zatrzymał się
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/158
Ta strona została skorygowana.