Świeżawski niecierpliwie rękę żony, która mu się do ramienia wspinała, od siebie odsunął.
— Idź już sobie!
Ona powstała i z ciekawością w książkę zajrzała.
— Czytasz?
— Tak... idź sobie!
— Pocałuj mnie!
Świeżawski podniósł twarz i Helena dotknęła go lekko wargami.
W tej samej chwili drzwi od sypialni cicho się otwarły.
— Proszę pani... wychodzę!
We drzwiach stała służąca, kobieta trzydziestoletnia o podłużnej, końskiej twarzy. Ubrana była jak do wyjścia, w długim paltocie z czarnego sukna.
Helena wesoło się ku drzwiom zwróciła.
— Prędko Anna wróci?
— Za godzinę — może pani za mną drzwi od kuchni zamknie?
— Dobrze!
— Lecz Świeżawski podniósł się od biurka.
— Zaczekaj tu na mnie, ja za Anną drzwi zamknę!
— Dobrze...
Usiadła szybko na krześle cała przejęta myślą wykradnięcia mężowi kilku arkusików listowego papieru, na którym złocił się wspaniale jego monogram.
Służąca i Świeżawski wyszli, zamykając drzwi za sobą.
Helena machinalnie wzięła do ręki wycinki z gazet leżące pod przyciskiem.
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/19
Ta strona została skorygowana.