Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/223

Ta strona została skorygowana.

— Tak, lecz muszę wziąść ją w obronę. Jadzia nie uciekła od męża, rozstała się z nim dobrowolnie.
Hohe pokiwał głową:
— Oj ty, entuzyastko! — wyrzekł — Heglowa uciekła z domu, wiem o tem dokładnie. Wmówiła w ciebie, co chciała. Zresztą, to jasne. Nie rozstaje się z mężem bez koniecznych przyczyn. Hegiel ją podobno z domu wyrzucił. Zresztą nic dziwnego, była to istota, mająca przewróconą głowę, pozerka, pseudo-demokratka, pełna dziwacznych i szkodliwych poglądów, prawiąca o socyologii i ewolucyi, o ustroju społecznym, tak jakby to należało do roli kobiety, matki i żony. Nie, nie, nie takich pań Hegiel potrzeba nam obecnie w chwili krytycznej, w jakiej żyjemy. Rola kobiety jest nakreślona od wieków. Jest-to kapłanka, szanująca i strzegąca tradycyi, religii, ogniska domowego.
Melancholijnie oparł głowę na ręku i zaczął coś sobie przypominać.
— Jechałem kiedyś z Heglową do Ostendy w jednym wagonie, rozmawiałem z nią, przekonałem się, że brak jej inteligencyi, wykształcenia, przytem temperament zimny, bez iskry namiętności...
Odwrócił się ku Helenie, która mimowoli rada była słyszeć w tej chwili słowa nagany, odnoszące się do Heglowej.
— Jakie ty masz fatalne znajomości — wyrzekł — jakie ty masz fatalne znajomości!
Och, bywam tam bardzo rzadko. W chwili, gdy Heglowa rozstała się z mężem, ja i moje przyjaciółki chciałyśmy zasłonić ją przed obmową świata...
— Entuzyastki, chwalebny cel, lecz jakże dla was szkodliwy!
— Spotkałam tam Borna.