Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/224

Ta strona została skorygowana.

Hohe podskoczył na szezlągu, sprężyny jęknęły.
— Borna, ach! W takim razie mam słowo zagadki. Ręczę, iż Born był jej kochankiem i to wskutek tego człowiek tak uczciwy, jak Hegiel, nie chciał tolerować dłużej w domu podobnej nikczemności!... A, pan Born!...
Wzniósł ręce w górę i potrząsnął białemi palcami.
— Co to za świat! — zawołał.
Kelner zapukał dyskretnie i natychmiast drzwi otworzył, wsuwając się, jak małpa, chodząca na dwóch nogach. Niósł w platerowanej wazie butelkę szampana, na tacy talerze, kieliszki, widelce i noże.
Wycie psa wpadło do wnętrza altany zarazem z otwartemi drwiami.
— Proszę drzwi zamykać! — zawołała ostro Helena.
Słowa Hohego szarpnęły ją całą. Born był kochankiem Heglowej!... Kto wie, może Hohe miał racyę. Tchu jej brakło. Chciała uciec z tej altany, kopnąwszy nogą kelnera, kulawy stół i udusiwszy psa, który wył w oddali.
Kelner wyszedł zatrzaskując drzwi za sobą.
— Ze strony Borna nic mnie nie dziwi! — ciągnął dalej Hohe, wycierając starannie serwetką kieliszki — był to zawsze materyalista najczystszej wody a obecnie naturalnym porządkiem rzeczy musiał się uchwycić brudnego prądu, naturalizmem zwanego. Życie swoje odtwarza poprostu w tych ohydach, które stanowią plamę naszej literatury, zachowującej dotychczas przynajmniej dziecięcą świeżość. Jego „Maryśka Olejarek“, to studyum położnicze, jest strasznym dowodem, jak daleko zajść może w lubości opisywania nikczemnych stron