Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/245

Ta strona została skorygowana.

Przyszedłszy do domu, zastała czekającą na nią Heglową.
— Jak się masz! — wyrzekła bez entuzyazmu, podając rękę Jadwidze — czy dawno czekasz?
— Od kwadransa!
— Byłam u ciotki Julii.
— Siadaj, proszę cię!...
Milczenie zapanowało pomiędzy dwiema kobietami.
Helena chodziła po pokoju, zdejmując rękawiczki, kapelusz i okrycie. Zdawała się zapominać o obecności Heglowej.
— Przychodzę do ciebie z prośbą — wyrzekła nareszcie Jagwiga.
Helena usiadła i, opierając głowę na dłoni, wyrzekła z chłodną uprzejmością:
— Czem mogę ci służyć?
Heglowa milczała chwilę, jakby ciężko jej było sformułować swą prośbę.
Mój mąż, to jest pan Hegiel, podobno bywa u was i jest przyjacielem twego męża — zaczęła wreszcie — chciałabym cię prosić, ażebyś zechciała pośredniczyć pomiędzy mną i panem Heglem w pewnej kwestyi, która podstawę mego bytu stanowić będzie...
Helena roześmiała się ironicznie.
— Namyśliłaś się, żądasz posagu, albo alimentów!
Nie — odparła Helowa — nie żądam pieniędzy. Chodzi mi o co innego. Za pomocą usilnych starań otrzymałam miejsce kasyerki w składzie bielizny, wiesz o tem. W obecnym stanie rzeczy i przy ograniczonych rodzajach pracy, jakie społeczeństwo pozostawiło kobietom, nie mam wiele wyboru... Po dłuższem zastanowieniu się obrałam sobie fach,