z rozpaczą — podległa temu człowiekowi, który był udręczeniem i hańbą mego życia, podległa mózgowi rozlanemu w masie pochłoniętego wina, porośniętego pleśnią nieuctwa, chorób nabytych w bezwstydnych zaułkach i wyniszczającej rozpusty! Wiecznie niewolnica, ja duch, ja praca, ja życie, niewolnica rozkładającego się już cielska, lenistwa, zaniku siły moralnej i fizycznej!
Helena stała obok niej, znudzona tą całą sprawą separacyjno-akuszeryjną, jak ją nazywała w myśli. Wyraz „akuszerya“ sprawiał na niej odpychające wrażenie. Bezpłodne jej łono wstrząsało się na myśl o bólach porodu i szpetocie ciąży. Z ruchami strojnej kotki obciągała na sobie pancerz stanika i fałdy spódnicy, zakreślającej wężową linię bioder. Owa „akuszerya“ przywodziła jej na pamięć mdłą woń rumianku i pisk dziecka.
Heglowa łkała głośno a utkwiwszy przed siebie oczy, z których płynęły strugi łez, skarżyła się z najwyższą boleścią istoty nagle spętanej, w chwili gdy wszystko rwało się w niej do życia, do czynu, do pracy...
Helena zbliżyła się ku niej z pewnem zakłopotaniem.
— Wierz mi, moja droga — wyrzekła ze słodyczą — iż zrobiłam wszystko, co było w mej mocy, prosiłam, błagałam, przedkładałam, ale to wszystko było napróżno! Widzę teraz jedno, iż rozstając się z mężem, kobieta popełnia czyn szalony i nierozważny. Zostaje bowiem mimo wszystko pod jego władzą, lepiej zostać w domu, nie narażać się na podobne przejścia... Teraz wszyscy są przeciw tobie, świat, okoliczności, prawo — powtarzam, iż lepiej pozostać w domu!
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/252
Ta strona została skorygowana.