Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/253

Ta strona została skorygowana.

Jadwiga otarła łzy, a twarz jej pobladła ożywiła się nagle.
— Nigdy — odparła z mocą — wszystko przeciw mnie, świat, ludzie, prawo, okoliczności, lecz ja sama jestem za sobą i to mi wystarcza. Nigdy nie skarżyłam się na mego męża, nigdy do nikogo, gdyż znajduję, że żona, odkrywająca moralne braki swego męża w oczach drugich i mimo to żyjąca z nim w dalszym ciągu, popełnia czyn zły, ubliża samej sobie, wykazując, że taka nizka wartość męża nie przeszkadza jej nosić jego nazwisko i często żyć na jego koszcie!... Często takie kobiety zastawiają się spełnieniem obowiązku, dziećmi, lecz jakże wypełniają ów obowiązek, w kłótniach, swarach, nienawiści i wiecznem narzekaniu! Dzieci, ale kto im każe płodzić te istoty poczęte, albo w chwili bezmyślnego zapragnienia rozkoszy, albo w przymusie i z nienawiścią w sercu? Dlatego to nie skarżyłam się nigdy, dlatego, ile razy mnie pytałaś: a twój mąż, jaki on? Starałam się zwrócić rozmowę na inny przedmiot. A przecież, ile wycierpiałam, wiem ja jedna tylko!...
Helena zaczęła naciągać rękawiczki.
— Mąż twój nie mógł ci bardzo dokuczyć. Powiedział mi przed chwilą, że nigdy go nie było w domu!...
Heglowa roześmiała się gorzko.
— Często nieobecność bywa większym bólem i zniewagą, niż obecność... Zresztą, nie o tem mowa. Powiedziałaś mi, iż źle zrobiłam, rozstając się z mężem, ponieważ obecnie szamocę się, jak ptak w sieć złowiony... Nie, nie, postąpiłam dobrze i dziś pomimo tych łez jakie mnie dławią, nie żałuję, niczego nie żałuję!... Mówisz, że ludzie, świat, prawo przeciw mnie, dobrze więc, będę