konanie, iż tylko finalny akt oddania się materyalnego wykracza przeciw ustawie małżeńskiej.
W domu już nie zastała ani męża, ani Hegla, którzy poszli na swą codzienną a raczej conocną włóczęgę.
Nowo przyjęta kucharka, gruba i czerwona Magdalena, wręczyła jej bukiet i list w żałobnej kopercie.
Bukiet był przysłonięty cały czarną krepą i związany czarną wstążką.
Helena wzięła w rękę tę cmentarną przesyłkę i skinęła na służącą, każąc jej wyjść z pokoju.
Spojrzała na kopertę.
Koperta była bez adresu.
Obejrzała starannie bukiet. Był złożony z samych fiołków, ciemnych, podwójnych. Krepa czarna, angielska, taka, jakiej się używa na żałobne welony, stulała kwiaty i u podstawy związana była szeroką czarną wstążką o białych brzegach.
Serce Heleny nagle bić zaczęło.
— Co to może znaczyć, kto jej przesyła podobnie śmiertelny prezent?...
Rozerwała kopertę.
Natychmiast ręce jej opadły, poznała pismo Fajfra.
— Idyota — wyszeptała przez zaciśnięte zęby.
Po raz ostatni w życiu czytać będziesz pismo moje. Wracam od ciotki Julii, która z niezwykłą srogością zapowiedziała mi, iż, jeżeli będę starał się widywać z tobą i rozmawiać z tobą, czy to