przez innych, i popychana jak liść wichrem, doszła do tej ostateczności. Była przecież kobietą i jako taka, miała przez naturę wskazane zadowolenie swego głodu i innych potrzeb ciała. Nie z jej winy zaszła rozłąka zupełna z mężem, przebaczyć mu owej miłostki ze sługą nie mogła, sprzeciwiała się temu jej godność kobieca. Wybrała innego. Uczyniła to rozsądnie, cicho, bez skandalu, nie zrywając swego małżeństwa, nie szkodząc nikomu. Czyż było to znów tak wielkim występkiem?
Niesmak jej i obrzydzenie zaczęły powoli ustępować chłodnemu rozumowaniu.
Czyż miała tak postąpić, jak Heglowa, uciec, rzucić się w wir awantur i teraz okrywać skandalami swą własną osobę i nazwisko męża? Czy ktokolwiek z tych ludzi, stanowiących kodeks moralności i kładących się w tej chwili spać w szlafmycy i w czepku, poniósł jaką szkodę z powodu jej wiarołomstwa?
A zresztą, ileż tysięcy kobiet robi to samo a mimo to używa powszechnego szacunku? I w tej chwili przyszły jej na myśl słowa Hohego:
„Péché caché est à moitié pardonné“.
Grzech ukryty!
O to głównie chodziło. Helena postanowiła ukrywać swój stosunek z Hohem wszelkimi możliwymi środkami. Mając zaledwie stopy pogrążone w bagnie obłudy, powzięła zamiar utonąć w niem cała, widząc w tem ukryciu swego czynu zmazanie winy i zarazem bezpieczeństwo na przyszłość. Kto wiedział na czem spędziła dziś pięć minut w ciągu dnia całego? — Nikt i nigdy wiedzieć nie będzie...
Zachodziła teraz jeszcze kwestya tego, co się nazywało „sumienie“. Lecz natychmiast Helena załatwiła się z nią szybko. Sumienie... przypomniała
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/272
Ta strona została skorygowana.