Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/289

Ta strona została skorygowana.

kobieta, która ma odwagę zerwać hańbiące ją związki i zażądać coś dla siebie od społeczeństwa. Każda z nas powinna starać się choć jedną cegiełkę i to wedle sił wyjąć z tego muru chińskiego, który nas otacza... Ty sama, Helu, ty, która masz tyle czasu wolnego, czy nie możesz zgruntować trochę kwestyj, odnoszących się do naszego położenia. Wszak całe setki kobiet ruszają się w naszej Warszawie... Wolno to idzie... ale idzie... ale się porusza!...
Helena roześmiała się ironicznie.
— Nie, nie — zaczęła — napróżno mi przedstawiasz przed oczy moje „obowiązki“ emancypacyjne... Niedługo ofiarujesz mi papierosa i zaproponujesz pójście z tobą do kliniki. To mnie nie ciągnie. Powtarzam ci raz jeszcze, ja nie mam powodu skarżyć się na społeczeństwo. Przeczytaj ostatnią dowcipną kronikę Sieniawy, zobaczysz, jak on dokumentami udowodnił, że kobiety nie są w stanie nic porządnie przeprowadzić i że te ich syndykaty i rozmaite inne wymysły, to jedynie dla mody i dla zabawki kilku próżniaczek wymyślone. Przyznasz sama, że Sieniawa, to powaga, płacą mu za kronikę dwadzieścia ośm rubli, wiem o tem, i ma zupełną wolność drukować w piśmie, co mu się podoba. Dowcipny jest, trochę nieprzyzwoity, ale mu się to wybacza... powaga, przytem ma talent i dużo przyjaciół!...
Mówiąc te słowa, przybrała zupełnie minę Hohego.
Heglowa patrzyła na nią coraz więcej zdumiona.
— Jak ty mi chwilami teraz kogoś przypominasz — wyrzekła zamyślona, patrząc na profil Heleny — jak ty mi kogoś przypominasz!... Zresztą