Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/292

Ta strona została skorygowana.

związku, nieuświęconym przysięgą i białą suknią panny młodej, może się mieścić dużo szczęścia, szacunku i wielkiej, bezgranicznej miłości. Pracujemy oboje ciężko na kawałek chleba, lecz po tej pracy odpoczynek nasz jest najpiękniejszą, najjaśniejszą chwilą dnia całego. Przyjdź do nas, zobaczysz moje obecne szczęście i powiesz mi, czy dla osiągnięcia go nie warto było narazić się na ową nędzę i walkę z przesądami, o których mówiłyśmy przed chwilą.
Rozpromieniona, uśmiechnięta, cała przejęta swem szczęściem, nie patrząc na Helenę, szła Jadwiga w promieniu jesiennego słońca, które słało się ku jej stopom złotą, błyszczącą strugą.
— Wiesz co — mówiła dalej — chodź ze mną za Żelazną Bramę, załatwimy mój sprawunek i potem zabieram cię do nas!
Wymówiła to „do nas“ tryumfalnie, głos jej zadźwięczał donośnie w powietrzu.
— Kupimy Baśce na kaftanik; ale, czyta już wcale nie źle, kradnie mnie jeszcze, jak może, ale powoli i to ustąpi. No cóż, idziesz do nas, wszak prawda, rzecz ułożona?
Lecz Helena zatrzymała się nagle na zakręcie alei i bardzo blada, postarzała o lat dziesięć, ochrypłym głosem spytała:
— A więc, otwarcie i głośno przyznajesz, iż Born jest twoim kochankiem?
— Kochankiem, mężem, wszystkiem i do zgonu — odparła Jadwiga.
Stanęły naprzeciw siebie nieruchome, usta ich tylko poruszały się w miarę wyrzucanych słów z piersi.
— W takim razie — wyrzekła Helena — da-