Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/293

Ta strona została skorygowana.

ruj, ale ja w owym „waszym“ domu bywać nie mogę!...
— Dlaczego?
— Bo to nie jest dom, ale bezimienne gniazdo, którego w społeczeństwie się nie toleruje!
Jadwiga zbladła i ściągnęła brwi z wyrazem najwyższego smutku.
— A i ty także — wyrzekła po chwili.
— Tak, i ja — odparła Helena hardo, podnosząc głowę — ja także! Wiesz, iż gdy rozstałaś się z mężem, otworzyłam ci dom i otoczyłam cię moją opieką, narażając się w ten sposób na obmowę świata. Naraziłam się również twemu mężowi, pośrednicząc w sprawie owego pozwolenia, słowem tolerowałam przez przyjaźń twoje wybryki i pokrywałam je moją osobą. Lecz dziś, przekroczyłaś miarę! Nie masz nawet tyle taktu, by ukryć twój stosunek z Bornem przed ludźmi. Mówisz: my, u nas, zapominając; że czego świat nie przebacza, to brawowania i wywoływania jego podardy. »Peché caché est a moité pardonné!...« Nie powinnaś do grzechu dodawać jeszcze zgorszenia... Oto, co ci mogę odpowiedzieć na twoje radosne i tryumfalne obwieszczenie mi o waszej prawdziwej miłości!...
Urwała na chwilę, a widząc, iż Heglowa milczy, patrząc na nią załzawionemi oczami, dodała, drżąc cała z gniewu i oburzenia:
— Dla ciebie, samotnej i zbłąkanej, miałam słowa przyjaźni i przebaczenia, kochanki zaś Borna znać nie mogę, rozumiesz to sama!...
Odwróciła się z szelestem spódnic i poszła w stronę głównej alei, niosąc ostentacyjnie w drżących z gniewu rękach zawiniętą w bibułę chustkę.
Heglowa została na miejscu i patrzyła za nią,