łeś pan w mem sercu tę resztę miłości, jaką miałam dla ciebie. Duma moja tak długo upokorzona, podnosi nareszcie głowę. Poznaję, kim pan byłeś w istocie i wstydzę się, iż mogłam mieć trochę uczucia dla takiej, jak pan istoty. Bądź pan zdrów!
Przed chwilą posłałam ci kartkę, w której być może, iż nadto gwałtownie pozwoliłam sobie przemówić do ciebie. Daruj mi, nie pamiętaj słów moich!... Pisałam, szalona z żalu i tęsknoty. Błagam cię jedynie o jedną ostatnią rozmowę! Nie chcę nic więcej od ciebie! Nic więcej, słyszysz!!! Podpisuję ten list krwią, która z piersi mej płynie...
Helena wzięła z tualetki cienką igłę i ukłuła się w dziąsło. Ręka jej drżała, oczy zalane łzami nie widziały nawet odbicia jej twarzy w zwierciadle.
Kilka kropel krwi pokazało się na wargach. Umaczała w nich czyste pióro i podpisała blado czerwonemi literkami:
Oddawszy kartkę posłańcowi, zaczęła krzątać się po pokoju, obmywać twarz nabrzękłą od płaczu, czyścić flakony, szczotki i puszki, zdobiące tualetę. Chciała zabić czas jakkolwiek. Całe już tygodnie żyła tak w szalonem udręczeniu. Hohe nagle zaczął wysuwać się jej z rąk, przychodził na schadzki późno (dwa razy znów zastała Helena drzwi zamknięte) aż wreszcie teraz, nie dawał już o sobie