Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/319

Ta strona została skorygowana.

— Kto panu mówił o moim pesymizmie?
— Znajomy pani i szczery przyjaciel, pan Born.
Helena skrzywiła się z lekceważeniem.
— Och, Born — wyrzekła przez zęby — dlaczego pan Born się mną zajmuje. Dla mnie ten człowiek nie istnieje!
— A, to szkoda, bo Born to bardzo ciekawa i pociągająca natura. Pani także jesteś ciekawą istotą. Powiem nawet, że pani jesteś poniekąd wyjątkowo ciekawą... Jako kobieta, jesteś istotą niższego rzędu, to nie ulega kwestyi a przecież masz te same objawy neurastenii, jakie mnie prześladują. Dlatego jesteś pani ciekawą.
Helena parsknęła śmiechem.
— Jeżeli kto jest tu ciekawym okazem, to pan a nie ja — odparła — starasz się pan wmówić we mnie nerwowość, jedynie dlatego, że dawniej byłam wielce nielogiczną, odmawiając ludziom woli a żywiąc dla nich pogardę i urazę za ich postępki; przez to byłam pesymistką, i dlatego, że dziś nie wiem sama, z jakiego powodu chodzę do katakumb i chętnie patrzę w oczy trupów...
Siennicki machnął ręką:
— Nie wiem dlaczego byłaś nielogiczną — powtórzył — ależ sama się pani gubisz takiem rozumowaniem. Skoro się ma chorą wolę, popełnia się nielogiczności, idzie się tam, gdzie pędzi nas chwilowy instynkt, coś niewytłomaczonego, co na nas wpływa... Pani musiałaś w życiu popełniać same nielogiczne kroki. Kierowałaś się pani zawsze wpływami ubocznych okoliczności. Nie miałaś nigdy w sobie dosyć odporu i kręciłaś się pani po szachownicy życia, jak liść jesienny. A przyczyną nerwy chore, dziś więcej, niż kiedykolwiek...