Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/334

Ta strona została skorygowana.



II.

A więc sądzicie, że śmierć jest odpoczynkiem?
— Nie, nową przemianą, wyższą, niższą — to już według woli.
— Jakto, żyć jeszcze, żyć ciągle, nigdy nie zniknąć, nigdy nie przestać myśleć, cierpieć, nudzić się, wlec się za procesyą znudzonych, cierpiących, myślących, och!...
Głos Siennickiego wlókł się leniwie w tej letniej, nocnej ciszy.
Nastała chwila milczenia, gałęzie drzew zaszumiały lekko, zdaleka połyskiwały światełka, zapalające się stopniowo w oknach zakładu. Pod lipami, których gałęzie czarnemi skrzydły słoniły grupę milczących ludzi, ciemno było i tylko migotały od czasu do czasu purpurowe iskry papierosów.
W powietrzu woniały róża i rezeda, woniały silnie, zmieszane z tłustą wonią wilgotnej ziemi. Zdaleka szemrała w basen płynąca fontanna.
Jeden z mężczyzn zapalił nagle zapałkę.
W mgnieniu oka słabe światło ogarnęło grupę ludzi. Siedzieli na ławkach i krzesłach poowijani szalami. W środku Żabusia, owinięta czerwonym pluszowym szalem, tuliła do siebie śpiącą córeczkę.