Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/347

Ta strona została skorygowana.

elektryczną. Muszę pana prosić, ażebyś zakazał córce ściskać się gorsetem. Dziś zemdlała mi znów podczas śniadania. To być nie może. Pan jesteś ojcem, możesz przecież wymódz na niej to, o co cię proszę.
Boniecki rozłożył ręce.
— Panie miły, mówiłem jej to nieraz, nic nie pomaga. Kobiety są uparte, zwłaszcza gdy idzie o modę...
— Każę jej ukraść gorset i zamknę u siebie w szafie.
— Zrób tak, dobrodzieju, choć biedna kobieta się zmartwi i ręczę, że atakiem gotowa jeszcze to przypłacić.
— No, no, ja już ten atak zażegnam!
Doktór postąpił w głąb altany.
— Kto tu jest więcej?
Szerkowski parsknął śmiechem:
— Proponuję imienne głosowanie! — zawołał.
Doktór zwrócił się ku niemu szybko.
— Co pan tu robisz o tej porze? Proszę iść do swego pokoju.
Szerkowski chichotał się ciągle.
— Przewietrzam mój tabes, doktorze — zaczął — przewietrzam i wpatruję się w gwiazdy, oddycham wonią rezedy i nieczystości, które gniją w głębi fontanny. Myślę, że świat jest bardzo wielki i jednako dla wszystkich stworzony, lecz że walka o byt wyczerpuje. Myślę, że akuszerya i astronomia...
Lecz doktór mu przerwał dość szorstko:
Myśleć pan będziesz o tem wszystkiem w łóżku; proszę ze mną!...
Wziął go pod rękę. Szerkowski iść zaczął