Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/349

Ta strona została skorygowana.

szyć, cała już oddana najzupełniej pod tyrańskie jarzmo nerwowca, który przez tych kilka tygodni potrafił nietylko ją rozstroić nerwowo i przyśpieszyć w niej rozwój neurastenii, lecz zarazem przykuć do siebie i uczynić podległą najzupełniej jego rozlicznym kaprysom. Dwie natury chore, dwa zdenerwowane ciała ciągną zawsze ku sobie nieprzepartą siłą. Helena od chwili spotkania się z Siennickim w katakumbach uczuła, iż człowiek ten przez chwil kilka obudził w niej uśpione życie. Bała się go, lecz lgnęła doń myślą. Galwanizował ją, nie zmysłowo i w tem tkwiła cała jego potęga. Gdyby Helena uczuła, iż budzi się w niej namiętność ta sama, jaką czuła dla Hohego, gdyby płonęła wewnątrz jej ciała, byłaby z przestrachem i wstrętem odwróciła się od Siennickiego. Eksperyment bowiem zmysłowy nie był dla niej już nowością, nie pragnęła go ponawiać pod żadnym pozorem. Lecz to, co czuła, zbliżając się do Siennickiego, tak było różne, tak chwytało ją całą w kleszcze, zaczynając od mózgu, tak łaskotało ją powierzchownie, nie budząc w niej pragnienia fizycznego połączenia, iż nie chciała, nie mogła oprzeć się pragnieniu zobaczenia ponownie tego człowieka. Odczuwała przy nim to samo, co uczuła po raz pierwszy, zaglądając do katakumb i stając przed trumną trupa. Strach w połączeniu z dziwnem wrażeniem, iż ponownie strach ten wywołać będzie zmuszona. Gdy spotkała Siennickiego w parku Zakładu Białowiejskiego, nie zdziwiła się, jakby była pewną, iż go tam spotkać musi. Wieczorem wszakże, gdy została sama, ów brak zdziwienia zadziwił ją i zastanowił. Ów wyjazd do Białej Wsi przeprowadziła w tak energiczny sposób, tak konieczną czuła potrzebę tego wyjazdu, iż zdawało