Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/375

Ta strona została skorygowana.

niwszy to, co spełnić im było przeznaczone, patrzą spokojnie, bez uprzedzeń na tych, co z ich łona wyszli. Tylko... w ostatnich czasach zaczynam poprostu czuć zawrót głowy. Co kilka lat zmiana! Co kilka lat inna warstwa pnie się w górę. Jakaś teorya, jakaś idea nie trwa dziesiątek lat, ale kilka zaledwie, czasem dwa, czasem rok. Zaczynam się gubić w tym braku jednolitości i dlatego z trwogą czasem, lecz bez nienawiści, rzucam pytanie, dokąd idziemy!...
— Przedewszystkiem do zakończenia wieku oryginalnie i ciekawie — odparł Szerkowski — ciekawie, to słowo modne obecnie, najmodniejsze! Wszystko teraz jest ciekawe, nawet i Bóg sam, którego ci państwo analizują, filtrując jego wielkość przez pryzmaty oderwane z kandelabrów, strojących ich duszę...
Obejrzał się dokoła i parsknąwszy śmiechem, wskazał drżącą ręką na schodzącą ku strumykowi parę.
— Oto analizator i niańka swego ja. A oto Fin-de-siècle’istka!...
Odwrócił się szybko kn Bonieckiemu.
— Pan nie wie, co to znaczy Fin-de-siècle’istka? To nowy wyraz, ukuty ze wszystkich „tyzmów“ całego wieku... Jakie są cechy takiej gąbki moralnej, fizycznej i umysłowej? Niech pan obserwuje panią Świeżawską a dowie się pan więcej, niż z mej obłąkanej i bezładnej gawędy!...

. . . . . . . . . . . . . . . . . .

Środkiem pola, ku strumykowi, przy którym klęczała Rózia, jej „narzeczony“, pan Józef, osiemnastoletni chłopak, Żabusia, Nabuchodonozor i Drzewiecki, szedł wolno Siennicki, mając obok siebie sunącą, jak cień Helenę.