Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/41

Ta strona została skorygowana.

w rozterce wiecznej z mężem, lub młode dziewczęta bez posagu, poszukujące dobrego małżeństwa, Oprócz babki Bednawskiej, drzemiącej na środku stołu w nowym koronkowym czepku, nie było tu ani jednej starszej kobiety. Panienki przychodziły z siostrami, ze znajomymi, z braćmi, i tak to już weszło w zwyczaj, że wieczory u Świeżawskich odbywały się „bez mamutów“. Jako „przyzwoitkę“, jedyny okaz dla ocalenia honoru, sadzano przy stole babcię Bednawską, która, korzystając z okoliczności, objadała się cukierkami, siedząc na honorowem miejscu z miną wpadającej w stan somnambuliczny lunatyczki. Szklane jej wypłowiałe oczy zdawały się śledzić coś i widzieć po za głowami gości jej wnuczki. Może chwytały obrazy dawnej przeszłości, gdy jako panna Fortunata w białej sukience z „różyczkami“ na głowie, z bransoletką w „talii“ tańczyła na wieczorach ów sławny taniec „z szalem“, który stanowił jej zwykły popis wraz z graniem na gitarze. Lecz wtedy panowie mieli czuby — fraki silnie w pasie wcięte, krawaty wysokie i byli w mowie swej, w ruchach, w spojrzeniu pełni dyskretnych sentymentów i, prezentując o ile możności w najlepszem świetle awantaże swego ducha i ciała, umieli rządzić porywami swej radości na widok swych przyszłych sukcesów. Kobiety nie miały grzywek i sukien o głębokich wycięciach, skromna modystka broniła przystępu wzrokowi profana, jedynie tylko alabastrowe ramiona i łopatki widać było w całości. Twarz o anielskim wyrazie była ujęta w dwa silne przyczesane pasma włosów. Ta niewinność stroju szła w parze ze skromnością zachowania się, gdyż dawne damy umiały zdradzać raczej swe uczucia czynami niż słowami. Była to po prostu asocyacya sensacyi,